Łęczyca to nie tylko Boruta

Sporo czasu poświęciłam na zaplanowanie naszych wakacji i jednocześnie, takich jednodniowych wycieczek po bliższej i dalszej okolicy. Obiektywnie rzecz biorąc, musieliśmy zrezygnować z dalszych wyjazdów, a te bliższe wymagały dobrej organizacji i dokonywania trudnych wyborów, czy damy jeszcze radę coś zobaczyć. I uwierzcie, wymyślenie takich atrakcji dla przedszkolaków wcale nie było łatwe. A do tego logistyka z niespełna półrocznym maluchem, to już wyższa szkołą jazdy. Rodzice zrozumieją dlaczego... Ale się udało, więc może Wam nasze propozycje się spodobają i podążycie odkrywać te same miejsca na swój sposób. My na pewno do niektórych wrócimy i spróbujemy zobaczyć jeszcze więcej. 

Łęczyca w mojej pamięci to miasteczko po drodze nad morze i oczywiście zamek, którego nie sposób nie zauważyć. Skoro zamek, to dla dzieciaków w każdym wieku jest to atrakcja, a jeśli jeszcze jest wieża do zdobycia to sukces gwarantowany. Przedszkolacy jeszcze nie mają wiedzy o dawnych czasach, królach, wojnach i innych ważnych wydarzeniach, co mogą docenić starsi, dlatego szukamy takich miejsc i wydarzeń, które pozostaną w ich pamięci, a przy okazji "sprzedamy" trochę wiedzy.
Łęczyca to ponad 1000 lat historii, a historia zamku w Łęczycy odzwierciedla wiele z wydarzeń dotyczących całego kraju. "Obecny" zamek został wybudowany na polecenie Kazimierza Wielkiego i jak każdy tego typu obiekt podlegał wielu przebudowom, zniszczeniom wojennym, odbudowom... Tu przebywał Władysław Jagiełło i jego syn Kazimierz Jagiellończyk, tu zatrzymał się Zygmunt III Waza w drodze na koronację, tu toczyły się walki w czasie potopu szwedzkiego. I tyle moim dzieciakom wystarczy, jeśli chodzi o fakty historyczne. Starsi, bardziej zainteresowani mogą poczytać tu i tu, oraz tu i tu.

My zaplanowaliśmy zwiedzić zamek. Wstęp na dziedziniec jest bezpłatny, ale warto zobaczyć i muzeum, a za dodatkową opłatą możemy również wejść na wieżę. Stałe wystawy muzeum są w większości atrakcyjne dla dzieci, ale... wymagają naszego komentarza. Przedszkolak jeszcze nie zawsze wie na co ma patrzeć, w większości nie przeczyta opisów, więc albo sami podejmiecie się opowiedzenia dzieciakom o eksponatach, albo zdecydujcie się na zwiedzanie z przewodnikiem. 
Jeśli musicie, jak my, zabrać ze sobą maluszka (zadbany odpowiednio, żeby nie musiał marudzić, przynajmniej w czasie zwiedzania, choć przygotowani jesteśmy na ewakuację, żeby nie przeszkadzać, w razie płaczu), to radzimy zwiedzać muzeum z nosidełkiem, zdecydowanie wygodniej niż trzymając dziecko na ręku. 


Przy wejściu wita nas drewniana rzeźba rycerza u stóp Wieży Bramnej. Dzieciakom warto pokazać, że pod wieżą było więzienie dla ludu, a nad bramą pomieszczenie dla straży, która mogła chodzić po murach. No i oczywiście szczątkową fosę.



Podobno wieża narożna nazywana jest Szlachecką, ze względu na więzienie, w którym przetrzymywano szlachtę. Od strony południowej pod murami znajdują się rzeźby królów/rycerzy, choć nigdzie nie znalazłam dokładniejszego opisu who is who? Chyba, że to celowy zabieg, zastanawiajcie się, szukajcie, czytajcie ...




Ciekawostka dla dzieci!  Wieża, baszta zazwyczaj jest okrągła, a tu...?  U podstawy do wysokości murów ma przekrój kwadratu, a wyżej jest ośmiokątna. Powód: prozaiczny. Łatwiej zbudować ośmioboczną wieżę, a jej wytrzymałość jest nie gorsza niż okrągłej. 

Na poniższym zdjęciu widzimy tzw prochownię, gdzie pomijając dach i rynny jako "nowe" elementy, widać historię zamku i zmiany w zabudowie.


A tu kolejne ślady zmian, widać jak wysoko sięgały mury, czy gdzie wcześniej były budynki.



W tzw. Domu Nowym mieszczą się ekspozycje muzealne z pięknymi okazami archeologicznymi, wystawą poświęconą pobliskiemu Tumowi, Borucie i dla mnie osobiście najpiękniejszymi meblami z intarsjami. To znaczy wszystkie meble tego typu mnie zadziwiają, niekoniecznie muszą być na zamku w Łęczycy ;)

Przejście na wieżę to wąziutki korytarzyk i charakterystyczne schody lewoskrętne, coby ewentualnym atakującym ten ostatni bastion obronny nie było łatwo. Bo nie dość, że wąsko to nieporęcznie z mieczem w prawej dłoni. 

A to już widoki z wieży.



Po zwiedzeniu zamku ruszamy szukać śladów dawnych murów miejskich, no i oczywiście zwracamy uwagę na wszystkie inne ciekawostki. I tak docieramy do rynku, a tam... pomnik Bohaterów Bitwy nad Bzurą. 


Dla nas dorosłych, każda tablica upamiętnia ważne wydarzenie w życiu Narodu, ale dla przedszkolaków... no cóż... Uczymy ich, tak przy okazji, o wojnach, powstaniach, ale dla nich to jeszcze zbyt duża abstrakcja. Za to znaleźliśmy tabliczkę, która i dla nich stanowiła ciekawostkę:


Oczywiście, wystarczyła mglista dosyć wiedza o Krzyżakach i bitwie pod Grunwaldem, głównie z kolorowanek, które z nimi malowałam. Tutaj dyskusja dotyczyła głównie więzienia, lochów i okupu. 

Ratusz w Łęczycy, to budynek, który dzieciakom nie zaimponuje, bo to i wieży nie ma, ani lochów, ani innych ciekawostek. Bardziej ciekawa jest figura Matki Boskiej, która stoi w miejscu, gdzie po zakończeniu I wojny światowej mieszkańcy Łęczycy rozbrajali żołnierzy niemieckich.

My idziemy dalej i szukamy śladów murów miejskich. Znajdujemy je idąc ulicą Panieńską, gdzie widać wbudowany narożnik murów w zabudowania dawnego klasztoru sióstr norbertanek, a same mury stanowiły ścianę zewnętrzną zabudowań. Zaglądamy na chwilę do kościoła pw. św. Andrzeja Apostoła, choć warto byłoby pobyć tu dłużej, więc może innym razem.



 Na koniec oglądamy dzwonnicę kościoła pw. św Andrzeja Apostoła, która mieści się w pozostałości baszty obronnej murów miejskich.


I to w zasadzie koniec naszych przygód w Łęczycy. No prawie, bo po południowej stronie murów zamku można znaleźć ogromy kamień z wbitymi klinami, na który chętnie dzieciaki się wdrapują, a że przy okazji poznają sposoby dzielenia kamienia, to lepiej zapamiętają.

Chciałoby się jeszcze trochę pochodzić uliczkami miasta, pospacerować w parku miejskim, pobawić się na placu zabaw, ale to może następnym razem. Bo my mieliśmy jeszcze plany zobaczyć archikolegiatę w Tumie, no i te ślady Boruty na wieży, ale o tym to już opowiedzieliśmy. I tak cieszę się, że udało się nam tyle zobaczyć z półrocznym maluchem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dalików

Magnolie, azalie...

Moje zdjęcie
Iwonka
Jestem kobietą o wielu pasjach, która stara się cenić każdą chwilę. Nie boję się wyzwań, a jedynym ograniczeniem jest czas, którego zawsze za mało. Największym szczęściem jakie mnie spotkało jest rodzina, a szczególnie czwórka moich wymarzonych i wyczekanych Skarbów. To one dają mi siłę i są największą motywacją do stawiania sobie i pokonywania wyzwań. Wierzę, że każda chwila poświęcona bliskim zaprocentuje w ich życiu wielokrotnie, więc nie żałuję wysiłków, by wspólnie spędzany czas miał odpowiednią jakość. Blog jest chęcią podzielenia się z Wami, drodzy czytelnicy, naszymi poszukiwaniami i sukcesami w odkrywaniu świata i radości ze wspólnie przeżywanej codzienności.