Ujazd to nie tylko Mikrokosmos

Ujazd to miejscowość o bardzo ciekawej historii, sięgającej czasów średniowiecza. Nazwa pochodzi od dawnego pojęcia ujazdu tzn. obszaru, który można było objechać konno w ciągu jednego dnia. Taki początek wycieczki to rzecz wymarzona dla wszystkich dzieciaków. Bo co tam, czy miasto/gród założono w roku 1200+, 1300+, to wszystko jedno, ale taka ciekawostka działa na wyobraźnię. Z tego też względu pomijamy większość historii Ujazdu, do czasu wzbogacenia ogólnej wiedzy historycznej i geograficznej, oczywiście dzieciaków, bo my staramy się przygotować do naszych wycieczek zawczasu.

Zwiedzanie zaczynamy od starego  młyna na rzeczce Piasecznicy, a po drodze zaopatrujemy się w najpyszniejsze drożdżówki, jakie zdarzyło mi się jeść.



Po drugiej stronie widać stawy hodowlane, niby nic, a jednak...


Po drodze mijamy cmentarz w Ujeździe, na którym znajduje się kaplica św. Anny . Kaplica stoi w miejscu, w którym powstał pierwszy w Ujeździe kościół. Pochowany został tutaj Piotr Dunin, budowniczy tutejszego zamku. My jednak musimy dokonać wyboru i zważywszy na, ograniczoną jednak, wytrzymałość nóg naszych przedszkolaków i wymagania naszego maleństwa mijamy z żalem ten obiekt i podążamy do kościoła parafialnego.  Jest to zabytkowy kościół p.w. Świętego Wojciecha, zbudowany w latach 1674 - 1680. Największa atrakcja z punktu widzenia dzieciaków to stojąca przed frontem studnia św, Franciszka z XX w. Odczytujemy napisy na kolumnie i zmierzamy w stronę wejścia do kościoła.


Mijamy zabytkową dzwonnicę, z dzwonem podarowanym przez budowniczego pałacu w Ujeździe, dziś zwanego pałacem Ostrowskich.


Oryginalne drzwi, a w górnej części fasady figury św. Wojciecha i św. Stanisława Biskupa, widoczne na pierwszym zdjęciu.


Piękne wnętrze, z cennymi ołtarzami głównym i bocznymi oraz obrazami, Próbujemy przyporządkować tytuły do obrazów, ale to nie tym razem, zadanie za trudne bez wejścia do kościoła.


Za to widzimy doskonale nagrobek postaci w zbroi, poświęcony Janowi Szczawińskiemu zmarłemu w wieku 35 lat w 1615 r. Snujemy domysły na temat śmierci młodego człowieka, ale dla nas laików,  to tylko pomysły, a tu trzeba by porządnych studiów w temacie. Ale kto "bogatemu" (czyt. naiwnemu) zabroni? Może to wielka miłość, bo pomnik ufundowała małżonka, czy to nieszczęśliwy wypadek, choroba, a może jakaś wojenka?


Dodatkowo w kościele warto zobaczyć: ambonę w stylu rokokowym, stalle z herbami Rawicz i Leniwa i chrzcielnicę z barokową czaszą z XVII wieku. Szkoda, że my tylko z daleka, ale zwiedzanie z dzieciakami wymaga oprócz elastyczności, dostosowania do ich możliwości.

Tutaj widzimy "starą" część kościoła. Od strony zachodniej, czyli "od ulicy" znajduje się dobudowana w 1892 r do kościoła kaplica-mauzoleum rodzinne Ostrowskich (tych od pałacu).


Za to po wschodniej stronie do starego kościoła dobudowano "nowy". W ten sposób mamy tutaj swoistą ciągłość w historii kościoła. Ciekawe, co zmieni się za kolejne 200 lat.

Przed kościołem widoczne są figury, i choć miejsce wymaga odpowiedniego szacunku, więc nie ma żadnego biegania, to podchodzimy i czytamy napisy. To dla naszych przedszkolaków, zwłaszcza starszego, świetna zabawa. A co więcej, tu w tle widzimy plac zabaw, który niezależnie od innych atrakcji, zawsze działa jak magnes.


Zmierzamy teraz przez park dworski do pałacu zwanego dzisiaj pałacem Ostrowskich. Jego historia, tzn zamku, jest dość ciekawa.
Pierwotny zamek został zbudowany, jeszcze w średniowieczu, przez Piotra Tłuka ze Strykowa, którego dzieje dobrze wpisują się w obraz czasów. W XV wieku zamek powiększył Piotr Dunin z Prawkowic, wojewoda brzeski, podkomorzy sandomierski i starosta łęczycki, wykorzystując pozostałości murów zamkowych. Całkiem niedawno udało się  ślady tych murów odnaleźć. Sam Dunin to ciekawa postać, choćby wspomnieć, że był naczelnym dowódcą wojsk królewskich w wojnie trzynastoletniej, w której, dla tych mniej zorientowanych w historii, zwycięstwo odniosła strona Polska.
Kolejną osobą związaną z pałacem jest Kasper Denhoff, ten od dzwonu przy kościele św. Wojciecha. Ciekawostką jest fakt, że Dunin był pradziadkiem króla Stanisława Leszczyńskiego, ale to jednak duża przepaść czasowa, żeby snuć romantyczne wizje.
Ostatecznie pałac przechodzi w ręce Ostrowskich, najpierw Tomasza, na którego cześć nazwano pobliski Tomaszów Mazowiecki, potem synów: Antoniego Jana (to on założył piękny park przy pałacu) i Władysława. Majątek Ujazd zostaje skonfiskowany przez władze carskie za udział braci w Powstaniu Listopadowym. Wykupiony ponownie przez syna Antoniego, pozostaje w rękach Ostrowskich do wojny. Potem... losy podobne do wielu innych takich miejsc. Obecnie różne zawirowania własnościowe, ale wygląda, że wszystko zmierza ku dobremu.



Idziemy aleją w kierunku głównej bramy i spotykamy kapliczkę, oczywiście czytamy napisy:


 Podziwiamy stawy


Potem mijamy po prawej stronie obiekt - super atrakcja dla dzieci, a ile domysłów, do czego służył...


Głównego wejścia strzegą niedźwiadki


Teraz cel - Mikrokosmos. Niby niedaleko, ale w gorący dzień i z przedszkolakami, to jednak chyba lepiej wybrać samochód. Chociaż my daliśmy radę, były i małe przygody, ale na pewno byłoby lżej.

Mikrokosmos to super miejsce dla dzieciaków i nie tylko, wielkie robale, pięknie zagospodarowany teren z opisanymi nazwami roślin, plac zabaw, ścieżka "wirusowa". Łatwo dostępne dla większych dzieci, ale przyjazne i dla tych w wózeczku.


Dobrze, że muchy nie osiągają takich rozmiarów


Tropiliśmy kwiatowe rusałki

W tej skali modliszka jest gigantyczna



Zanim dotrzemy na ścieżkę wirusową, czas na plac zabaw. Pełne szaleństwo ;) Ledwie starcza sił na resztę atrakcji.

A tu już ścieżka wirusowa


Na koniec pamiątkowe zdjęcia ze skrzydłami i już czas się żegnać z robalami.

Już na koniec oglądamy rynek

z fontanną


pomnikiem Kościuszki



z astrolabium i widoczną w tle pompą. Oczywiście nie obyło się bez siłowania ;)


Tuż przy rynku zabytkowe domy,  a wśród nich


Z drugiej strony, mimo że nieostre zdjęcie to widać, że budynek musiał mieć jakieś przemysłowe znaczenie


Teraz czas na obowiązkowe lody, zaglądamy na plac zabaw przy kościele, ale sił już brak, więc czas do domu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dalików

Magnolie, azalie...

Moje zdjęcie
Iwonka
Jestem kobietą o wielu pasjach, która stara się cenić każdą chwilę. Nie boję się wyzwań, a jedynym ograniczeniem jest czas, którego zawsze za mało. Największym szczęściem jakie mnie spotkało jest rodzina, a szczególnie czwórka moich wymarzonych i wyczekanych Skarbów. To one dają mi siłę i są największą motywacją do stawiania sobie i pokonywania wyzwań. Wierzę, że każda chwila poświęcona bliskim zaprocentuje w ich życiu wielokrotnie, więc nie żałuję wysiłków, by wspólnie spędzany czas miał odpowiednią jakość. Blog jest chęcią podzielenia się z Wami, drodzy czytelnicy, naszymi poszukiwaniami i sukcesami w odkrywaniu świata i radości ze wspólnie przeżywanej codzienności.